Opowiadanie "Życie w Londynie"

I. Wspomnienia

Hejo! Zapraszam na mój pierwszy rozdział! Zanim zaczniecie czytać,chciałam tylko powiedzieć,że to co tutaj pisze nie jest znikąd ściągane,tylko prowadzę własny zeszyt,w którym piszę to opowiadanie. Chciałam również dodać, że treść tych rozdziałów nie jest prawdziwa,ale niektóre rzeczy są autentyczne (np. to,że Hazza jak był mały mieszkał w Holmes Chaple) No dobra,nie zanudzam już dalej. Miłego czytania! 

- Harry,czekaj! - Kolejny raz w tym dniu darłam się na niego żeby zwolnił, ale on robiąc mi na złość zaczął tylko bardziej przyspieszać, aż w końcu, roześmiany od ucha do ucha z ironicznym uśmieszkiem na twarzy,  pobiegł, zostawiając mnie w tyle.
 - Grrr... zabiję kiedyś tego idiotę! - pomyślałam i pobiegłam za nim. Harry skręcił w jedną z wąskich uliczek,które w Holmes Chaple były prawie wszędzie. Gdy znalazłam się na tej samej uliczce nigdzie nie mogłam dostrzec mojego przyjaciela.
- Buu! - Usłyszałam za plecami i aż pisnęłam. Odwróciłam się w tym samym momencie,w którym chłopak zeskoczył na ziemię z wielkich skrzyń. Moja twarz była czerwona jak pomidor, natomiast na buzi Harrego widniał nieznikalny przez cały dzień uśmiech. 

- Ile razy jeszcze będziesz mi tak uciekał? - Popatrzyłam na niego z irytacją w oczach
- Dopóki mnie nie złapiesz! - Jedyne co mogłam na pewno stwierdzić to to, że Harry jak na dziesięciolatka miał bardzo dobrą kondycję.
- Wracajmy już, bo moi rodzice i twoja mama będą niezadowoleni, że wracamy tak późno - Blask w oczach chłopca lekko zmalał,jednak po chwili oczy Harrego zaświeciły jak niebo usłane gwiazdami. Podszedł do mnie, chwycił mnie za rękę i po chwili biegliśmy roześmiani w stronę naszych domów, a blask zachodzącego słońca towarzyszył nam aż do drzwi.  

Obudziłam się około piątej nad ranem. Próbowałam znowu zasnąć,ale nie potrafiłam. W końcu zrezygnowana z dalszego snu, wyciągnęłam się na łóżku i zaczęłam kolejny raz rozmyślać o sprawie, która nie dawała mi spokoju od miesiąca.
- To już dzisiaj - Pomyślałam. W końcu miał nadejść ten dzień, na który czekałam od ponad dwóch lat, ponieważ właśnie wtedy widziałam się z nim po raz ostatni. Przez okno zaczęły wkradać się pierwsze promyki słońca. Odgoniłam od siebie myśli i zeszłam cicho po schodach na dół, po czym z miską płatków śniadaniowych postanowiłam wyjść na werandę. Po piętnastu minutach wróciłam do swojego pokoju kierując się do łazienki. Gdy byłam już po porannej toalecie, ubrałam się w dżinsy oraz obcisłą bluzkę na ramiączkach i zostawiając w przelocie wiadomość dla rodziców, że poszłam na spacer, wyszłam z domu. Dzisiaj była sobota, więc większość ludzi jeszcze spała. Dla mnie to nawet lepiej, ponieważ chciałam w końcu uporządkować swój miesięczny mętlik w głowie. Usiadłam w cieniu pod drzewem i wyciągnęłam telefon
- Nie... - pomyślałam - Viki będzie pewnie jeszcze smacznie spała. - Zrezygnowana, schowałam komórkę z powrotem do kieszeni, po czym położyłam się na trawie. I znów przed oczami zaczęły przelatywać wspomnienia z dzieciństwa oraz mój dzisiejszy sen, kiedy obydwoje mieliśmy po dziesięć lat. Nasze wspólne zabawy, gry, jego uśmiech...
- Grr... przecież to było dawno! Alex, weź się w garść! - Okrzyczałam siebie w myślach. Jednak z drugiej strony bardzo się tym przejmowałam. - Czy on mnie pamięta? Pewnie,że tak idiotko! Inaczej by tutaj nie przyjeżdżał. - Westchnęłam. Czemu aż tak bardzo się tym przejmowałam?
- Przecież to Harry. Zawsze uśmiechnięty,zadowolony i szczęśliwy. Ale może się zmienił? W końcu minęło trochę czasu od naszego ostatniego spotkania. Ja się zmieniłam. Może on również? Widziałam go nieraz w telewizji, ale wtedy mogłam zobaczyć tylko jego "gwiazdorską" stronę... - Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek przychodzącego sms-a. Sięgnęłam do kieszeni. Dostałam wiadomość od mamy, w której pisała, żebym w drodze powrotnej wstąpiła do sklepu po jakieś owoce. Podniosłam się z ziemi i ruszyłam w stronę sklepu.

I co? :D Jak wam się podobał mój 1 rozdział? ;) Wiem,że krótki,ale dzisiaj nie mam zbytnio czasu pisać więcej,a chciałam dodać go jak najszybciej. Bardzo zależy mi na waszych komentarzach również tych pozytywnych jak i tych negatywnych,bo wtedy będę wiedziała, co mam zmienić, a co zostawić ;) ~ Hazzowa

II. Spotkanie

Zapraszam na mój nowy rozdział! :D Komentarze mile widziane ;) Mam nadzieję,że wam się spodoba! :) ~Hazza

Po kilku minutach wracałam już do domu z siatką w ręku,w której znajdowały się jabłka,gruszki i dużo bananów.
- Wróciłam! - Zawołałam od progu. Z kuchni rozległ się głos mamy.
- Ok. Pójdziesz jeszcze wyrzucić śmieci?
- Dobra. - Chwyciłam reklamówkę z odpadkami,po czym wyszłam na pole. Podchodząc do kosza,który znajdował się w rogu naszej działki usłyszałam przez przypadek kawałek rozmowy przeprowadzanej właśnie przez dwie dziewczyny stojące na chodniku za płotem.
- ...naprawdę?! Harry tutaj?!
- Tak! Podobno dzisiaj wieczorem!
- Aaa! Musimy się przygotować! A reszta też przyjeżdża?
- Nie,podobno tylko Harry.
- Aaa! Nie mogę się doczekać! Harry Styles w Holmes Chaple!... - Reszty rozmowy nie usłyszałam, ponieważ powoli i po cichu wycofałam się pod werandę. Ugięły się pode mną nogi i z hukiem upadłam na schody. Popatrzyłam na swoje dłonie. Jeszcze nigdy aż tak bardzo się nie trzęsłam.
- Jak on ma zamiar to zrobić? - Pomyślałam - Nie chcę,żeby pod moim domem było pełno paparazzi i tłum rozwrzeszczonych fanek...- Gdy moje ciało już się uspokoiło podniosłam się i wbiegłam do domu kierując się prosto do mojego pokoju.
Przez resztę dnia nie wychodziłam praktycznie ze swojego pokoju. Apetyt oraz uśmiech na twarzy zniknęły w jednej sekundzie. Teraz tylko został strach. Z tego co wiedziałam Harry miał przylecieć wieczorem,ale nie wiedziałam dokładnie o której godzinie. Popatrzyłam na zegarek. Była dopiero 16:30. Stwierdziłam,że nic nie stanie się,gdy postanowię się przejść,dlatego biorąc ze sobą tylko MP3, wyszłam z domu. Dojście do parku zajęło mi więcej czasu niż zwykle,ponieważ ulice były zapchane dziewczynami jak jeszcze nigdy dotąd. Znowu na moim ciele pojawiły się dreszcze. Jednak pewnym krokiem szłam dalej. Gdy dotarłam do parku,moim oczom ukazał się niewyobrażalny widok. Wszędzie dookoła,na ławkach,na chodnikach i na trawie stały directionerki z różnymi plakatami,takimi jak "Kochamy cię Harry!" lub "One Direction rządzi!". Od samego widoku zakręciło mi się w głowie. Tym razem dreszcze dały się we znaki. Nie mogłam się poruszyć. Cała zesztywniała stałam w miejscu, póki jedna z fanek przebiegających obok mnie nie uderzyła mnie w ramię,pewnie nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Szybko odwróciłam się i tym razem,prawie biegnąc, popędziłam do domu. Będąc już kilka metrów od furtki,odwróciłam się w biegu,żeby spojrzeć czy żadna directionerka za mną nie idzie,gdy nagle uderzyłam w coś z dużym impetem  Zakręciło mi się w głowie,ale w ostatniej chwili utrzymałam równowagę. Podniosłam głowę i cisnęło mną jak kulą armatnią. Przede mną,jak gdyby nigdy nic, stał Harry.

Wiem,że taki trochę krótkawy,ale już zaczęłam pisać III rozdział, żeby nie trzymać was tak długo w niepewności :D Piszcie komentarze pod spodem ;) ~Hazzowa

III. Niespodzianka
Zapraszam na nowy rozdział mojego opowiadania! :D Za wszelkie błędy przepraszam, ponieważ dostałam tylko na 15 min. kompa, a koniecznie chciałam dzisiaj go udostępnić, bo wam obiecałam ;) MIŁEGO CZYTANIA!!! <3 ~Hazza

Harry Styles w bluzie z kapturem, bez żadnego ochroniarza i żadnej fanki, stał teraz przede mną przenikając mnie wzrokiem. Staliśmy tak wpatrzeni w siebie więcej niż 30s. Nagle usłyszałam, że ktoś biegnie w naszą stronę, a po chwili Viki ciężko dysząc stała już obok mnie. Jednak ja ani drgnęłam, zresztą tak samo jak Hazza.
- Alex! Nie zgadniesz czego się się dowiedziałam! Podobno Harry Styles... - Nie pozwoliłam jej dokończyć,ponieważ,nadal wpatrzona w Harrego, chwyciłam jej głowę i odwróciłam w jego stronę. Na twarzy Viki najpierw pojawiło się zdziwienie, jednak zaraz z jej ust wydał się głośny pisk. Momentalnie zatkaliśmy jej razem buzię.
- O mój boże... !!! - Z jej ust teraz wydobywało się tylko to jedno zdanie. Westchnęłam.
- Viki, poznaj Harrego, mojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa,a ty Harry poznaj Viki, moją obecną najlepszą przyjaciółkę.
- Cześć - Powiedział Hazza uśmiechając się przy tym od ucha do ucha.
- Cześć!!! - Prawie krzyknęła moja przyjaciółka - O jacie.... jestem twoją wielką fanką! -
 Popatrzyłam na nią groźnie.
- Przymknij się, bo przez ciebie przylecą tu za chwilę inne fanki! - Syknęłam. Viki spuściła wzrok, jednak widać było po niej, że aż podskakuje w środku z radości.
- Jak... - Przełknęłam ślinę i popatrzyłam prosto w zielone oczy Harrego - ...w jaki sposób udało ci się przemknąć niezauważalnie?- Chłopak uśmiechnął się.
- Zgubiłem ich już na lotnisku,gdy moje auto, którym miałem jechać, odjechało beze mnie,a ja wsiadłem do przygotowanej dla mnie taksówki. - Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Byłam w lekkim szoku, że odbyło się bez tego całego "przedstawienia".
- Y... aha... to... zapraszam. - I uchyliłam przed nim furtkę,ale on najpierw przepuścił Viki, po czym gestem dłoni pokazał, że teraz moja kolej i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech, po czym obydwoje weszliśmy do środka.
Przez następne dwie godziny siedzieliśmy razem z moimi rodzicami przy stole, a Hazza opowiadał o jego różnych przygodach. Viki oczywiście ani na chwilę nie traciła chłopaka ze swojego pola widzenia i postanowiła usiąść obok niego. Ja usiadłam naprzeciwko Harrego. Z jednej strony czułam się wspaniale w jego towarzystwie, ale z drugiej strony byłam lekko skrępowana. Gdy skończyliśmy jeść kolację, którą moja mama przygotowywała przez prawie cały dzień, Harry wraz z moim tatą poszli porozmawiać o czymś do salonu, natomiast ja i Viki postanowiłyśmy pomóc mojej mamie w sprzątaniu stołu.
- Alex, mogę cię na słówko? - Mama stała oparta o framugę drzwi i patrzyła na mnie. Podeszłam do niej.
- Tak? O co chodzi? - Mama odetchnęła, chwyciła mnie za ramię i wyprowadziła z kuchni. Zachowywała się trochę dziwnie, ale nie zapytałam czemu.
- Kochanie, słuchaj... jutro są twoje urodziny, dlatego ja z tatą i Harrym postanowiliśmy zrobić ci niespodziankę... - W tym samym momencie pojawili się koło nas Hazza oraz mój tata. Viki stanęła obok mnie, również zdziwiona i ciekawa dalszych słów rodziców. Tym razem zabrał głos tata.
- Postanowiliśmy, że razem w Viki polecicie jutro do Londynu. Oczywiście rodzice Viki dawno się już na to zgodzili, więc bez problemu możecie jechać. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Usłyszałam, że Viki zaczęła piszczeć ze szczęścia. Ja jednak nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku.
- Alex, wszystko w porządku? - Harry zaniepokojony podszedł do mnie i przyłożył swoją rękę do mojego czoła.
- Nie dotykaj mnie! - Syknęłam i pobiegłam na górę po schodach. Wszyscy patrzyli na mnie z niedowierzaniem, smutkiem oraz zdziwieniem. Gdy wpadłam do pokoju trzaskając przy tym drzwiami nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zaczęłam chodzić dookoła po dywanie oraz wyrywać sobie włosy z głowy. Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju. Nie odpowiedziałam. Drzwi uchyliły się i do środka wszedł Harry.
- Słuchaj... -
- To twój pomysł,prawda?! - Wrzasnęłam na niego. Co ja robiłam? Przecież to był Hazza, a ja go teraz raniłam. Jednak nie potrafiłam pohamować swoich emocji. Chłopak nic nie odpowiedział tylko podszedł do mnie.
- Nie dotykaj mnie - Powiedziałam stanowczo. Usiadłam na łóżku. - Wiesz dobrze, że ja nie chcę takiego życia! Nie chcę przez cały dzień i noc ukrywać się przed aparatami! Nie chcę być najbardziej znienawidzoną dziewczyną przez fanki Harrego Styles'a! Ja chcę prowadzić proste i normalne życie. Chcę chodzić do szkoły, spotykać się z przyjaciółmi i żyć swoim życiem. - Popatrzyłam prosto w oczy Harrego, który stał nade mną. Poczułam, że po policzku zaczęły spływać mi łzy. Chłopak jeszcze chwilę stał nade mną, po czym usiadł obok mnie i chwycił moje ręce w swoje.
- Alex, masz rację. To był mój pomysł. Chciałem, żebyś w końcu stąd wyjechała i przyjechała do nas. Chciałem, żebyś zobaczyła, że moje życie i chłopaków nie jest takie złe. Chciałem żebyś ty też mogła poczuć się przez chwilę jak ktoś wyjątkowy. To dzięki tobie jestem teraz tym kim jestem. Gdybyś nie zgłosiła mnie do X-Factora nie poznałbym chłopaków z zespołu i nie zacząłbym zupełnie nowego rozdziału w swoim życiu. - Przerwał i spuścił wzrok - Chciałem, żebyś pojechała ze względu na mnie, żebyśmy znów mogli spędzać czas razem... - Słysząc to nie wiedziałam co odpowiedzieć. Z jednej strony naprawdę nie wiedziałam co robić, lecz z drugiej może Hazza miał rację? Może naprawdę potrzebowałam się stąd wyrwać?
- Pamiętasz jak mówiłem ci, że gdy będziemy starsi wyjedziemy gdzieś razem? - Popatrzyłam na niego zdziwiona. Tak, pamiętałam, ale nie sądziłam, że on też to pamięta. To było gdy mieliśmy 10 lat. Od tego czasu minęło 9 lat.
- Teraz chciałem dopełnić tej obietnicy, ale zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała ze mną jechać. - Tym razem łzy, które popłynęły z moich oczu były wielką falą słonego morza. W jednej chwili znalazłam się w jego ramionach. Zatkało mnie. Nie mogłam się poruszyć. Otworzyłam lekko usta, bo chciałam coś powiedzieć, ale słowa nie chciały mi przejść przez gardło. W ramionach Harrego było tak wygodnie, że najchętniej w ogóle bym się nie ruszała. Jednak to ja przerwałam nasz uścisk. Harry popatrzył na mnie lekko zdziwiony, ale szczęśliwy. Uśmiechnęłam się do niego, po czym wyszłam z pokoju, a Hazza za mną. Rodziców razem z Viki znalazłam w salonie na kanapie. Gdy weszłam, wszyscy popatrzyli na mnie wyczekująco, ponieważ moja twarz nie zdradzała żadnych emocji. Westchnęłam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Zgadzam się - Viki znowu zaczęła piszczeć i podleciała do mnie. Tuliłyśmy się chyba przez minutę. Potem przytuliłam swoich rodziców, którzy naprawdę byli bardzo szczęśliwi. Będąc w objęciach mamy popatrzyłam na Harrego, który stał  oparty o kominek. Gdy ujrzał moje spojrzenie na sobie, lekko się uśmiechnął, ale to wystarczyło, żeby dobry humor nie opuszczał mnie do końca tego wieczoru.

Kolejny rozdział pewnie w przyszły weekend ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz